Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

niedziela, 28 października 2018

WYWIAD Z BIOSŁONEJCZYKAMI - Z GATUNKU "PÓŁKOWNIK"


Wywiad przeprowadzony ze mną i innymi uczestnikami Forum Biosłone, wyemitowany w Radiu RSC Skierniewice, w dniu 08.09.2009. Wywiadu udzieliłem w m. Rochna, podczas III zlotu Ruchu Prozdrowotnego Biosłone (sierpień 2009).

**Gatunek wywiadu: pÓłkownik; jego materiał zarówno w tamtym czasie, jak i w obecnym - prawdopodobnie nie ujrzałby światła dziennego w większej stacji (tzw. systemu) mediów masowej (dez)informacji.
Z wywiadu jasno wynika, jakie są istotne różnice pomiędzy profilaktyką medycyny akademickiej (rockefellerowskiej) a prawdziwą profilaktyką prozdrowotną wg Hipokratesa.
I znów, ponieważ blog jest poświęcony tematyce zdrowia, ale w tle jest polityka, to do ww. treści nasuwa się taka oto analogia...
Medycyna Hipokratejska, czyli Medycyna Profilaktyczna, jako skuteczna w przywracaniu zdrowia, jest prawdziwą opozycją i prawdziwą alternatywą dla wszelkich rodzajów medycyn (prócz Germańskiej Nowej Medycyny, która tylko z nazwy jest medycyną, a de facto to wiedza usystematyzowana wg Biologicznych Praw Natury).
Obecnie w parlamencie polskim nie ma żadnej opcji politycznej, która by była prawdziwą opozycją dla polskojęzycznego okupacyjnego nie-rządu neo-*ydo-bolszewii (prócz może Grzegorza Brauna z Konfederacji i niektórych jej członków na dole, czyli w terenie).  Obecna władza (nie mylić z rządem) to: partie wchodzące w skład nie-rządu plus partie z tzw. opozycji, czyli opozycji  fasadowej. Prawdziwa opozycja jest poza parlamentem. To niezależne stowarzyszenia działające w terenie na rzecz polskiego interesu narodowego, wzorujące się na Stowarzyszeniu Narodowego Frontu Polskiego (szef Wojciech Olszański), ale niepodlegające scentralizowanej władzy (brak podległości pionowej i poziomej).

Zaznaczam, że prekursorem ruchu prozdrowotnego Biosłone był śp. Józef Słonecki - jako prawdopodobnie jedyny w Polsce, a może i na świecie, który tak dużo i rzeczowo pisał na swoim portalu o ZDROWIU, jako alternatywie dla chorób i medycyny akademickiej, i częściowo medycyny naturalnej. Reprezentanci tych medycyn piszący swoje artykuły, przeważnie piszą jedynie w tytule o zdrowiu, natomiast w treści są tylko poruszane same patologie i kwestia ich leczenia objawowego...

WYWIAD - KLIK!

WYWIAD W RADIU RSC SKIERNIEWICE - KLIK!

Całość zarchiwizowana tutaj:
ARCHIWUM - KLIK!





**PÓłkownik – film, którego rozpowszechnianie w PRL-u zostało uniemożliwione przez cenzurę prewencyjną w Polsce Ludowej w okresie komunizmu. Nazwa jest satyrycznym neologizmem i pochodzi od sposobu przechowywania na półkach magazynowych rolek z taśmami filmowymi.

Ps.
ORGANIZM STEROWANY ODGÓRNIE - KLIK!                                                 
                                                                        
  Zibi

                                                                                                                         
W dniu 27.08.2021 godz. 10:43 dokonano aktualizacji.

                                                                                                                                                                                                                      Zibi 


niedziela, 12 sierpnia 2018

JESTEŚMY RACZEJ TYM, CO "ŻREMY", A NIE TYM, CO JEMY




Jeśli stawiamy powszechną tezę: "Jesteśmy tym, co jemy", to przepraszam, ale takie uproszczenie jest wg mnie nie do przyjęcia, jest co najmniej infantylne - a wtedy - jak w tytule...
Ten, kto je jak człowiek, a nie żre jak zwierzak - ten nie ma patologicznej funkcji umysłu i takiej tezy nie postawi! Przepraszam za cięty język, ale nie da się niektórych kwestii poubierać w eufemizmy.


Kiedyś widziałem na FB post dotyczący krytyki kupujących mięso z hipermarketu przez wegetarian czy wegan. Krytyka ta nie polegała na tym, że klienci kupują mięso, które ma w sobie około 20% mięsa w mięsie, a reszta to syf z tablicy Mendelejewa, ale dlatego, że to są tzw. mięsożerni mordercy - i że stają się tymi, co jedzą...
Większych bredni nie słyszałem. I nie chodzi mi głównie o durnotę nazywania ludzi: mięsożernymi mordercami (kwestię błędnego i szkodliwego dla zdrowia rozumowania wegan, którzy boją się tzw. zakwaszeniu organizmu wyjaśniałem w artykule pt. Obalanie mitu/straszaka dotyczącego "zakwaszenia" organizmu), lecz o jeszcze durniejsze stwierdzenie, że niby "jesteśmy tym, co jemy". Kto kupuje mięso z hipermarketu (dotyczy mięsa nafaszerowanego tzw. wynalazkami) oraz inne artykuły spożywcze naszpikowane chemią i rafinadami - nie może NIE MIEĆ patologicznej funkcji umysłu. Taki ktoś - NIE JADA - TYLKO ŻRE! Dotyczy to również wygłupów roślinożerców, którzy wierzą w to, że jedzą teoretycznie zdrową żywność, bo bio/eko, i tylko(!) roślinną... ☺


A jeśli żre, to nie dziwota, że jest ludzkim bydlęciem roboczym podatnym na sterowanie syjonistyczno-masońskich kreatorów Nowego porządku świata. Byłoby pół biedy, gdyby tylko żreć mięsopodobne rzeczy, ale najgorsze jest to, że się łączy coś, co jest podobne do mięsa plus coś, co jest podobne do węglowodanów, mające w sobie całą tablicę Mendelejewa.
A zatem - nie jesteśmy tym, co jemy, tylko tym, co żremy, czyli mówiąc kolokwialnie (fuj!) kupą... mięsożernych i roślinożernych baranów. Przecież organizm tylko część z tego, co jemy: trawi, wchłania i przyswaja, a resztę - wydala! Tak więc twierdzenie, że jesteśmy tym, co jemy, byłoby zasadne wtedy, gdybyśmy nie wydalali owych resztek w tak dużej ilości. A przecież resztek masowo jest więcej niż substancji odżywczych, więc poprzez analogię powinniśmy nazywać się jedną żyjącą masą kałową...

Istotniejsze jest od dowozu pokarmu, czyli tego, co usiłuje dotrzeć do komórki, chociaż ważna jest też jakość żywności, to, co do komórki faktycznie dociera oraz to, co ją faktycznie opuszcza. Czyli sposób odżywiania oraz dobre przyswojenie substancji odżywczych z pokarmu. Jeśli: trawienie, wchłanianie, przyswajanie - jest upośledzone, to można jeść artykuły spożywcze i tzw. suplementy diety (bodaj byłyby ze złota), to organizm będzie chorował, de facto od deficytów substancji odżywczych. Chociaż zawalimy go nadmiarem tego złotego jedzenia, to, w przypadku tzw. dziurawego jelita, powstaną w efekcie końcowym niedobory substancji odżywczych (choroby) wynikające z tzw. nadmiarów, czyli balastu/toksemii (a nawet spora część kału wniknie do organizmu).
Kał znajdujący się w jelicie grubym, w którym też następuje pewna część wchłaniania składników odżywczych - jednak nie powoduje w efekcie ostatecznym, że stajemy się żyjącym kałem.

Czy jeśli będziemy jeść żwir, to staniemy się żwirownią? Czy w nerkach lub żółciowodach od tego będziemy mieli żwir, piasek? Czy łysi, jeśli zaczną jeść włosy, to przez to zaczną im odrastać włosy na głowie? Czy jedząc duże ilości chlorofilu, to upodobnimy się przez to, chociaż trochę do UFOludków? Czy sam dowieziony tłuszcz, bez cukrów, odłoży się w tkance tłuszczowej jako tłuszcz? NIE! Organizm to nie gar poligonowy, gdzie (jeśli wrzucimy do niego jakiś produkt spożywczy, to po obróbce kulinarnej) przyswoi się prawie w niezmienionej formie...

Inne przykłady przemian biochemicznych w Naturze:
To, że liście są koloru zielonego, to nie znaczy, że rolnik dolewa do gleby zielonej farby; to, że kwiatki pachną, to nie znaczy, że kwiaciarka dolewa perfum do ziemi, w której rosną; to, że czerwone maki na Monte Casino miały kolor intensywnie czerwony, to nie znaczy, że wzrosły z przelanej tam polskiej krwi... itd.
Kolejnym mitem w medycynie akademickiej czy w naturalnej jest spożywanie dużych ilości białka kolagenowego, które ma rzekomo odbudować uszkodzone tkanki łączne w organizmie.
Jeśli już zaleca się spożywanie dużych ilości białka kolagenowego, nawet tego z pożywienia, to przy tym należy pamiętać o spożyciu proporcjonalnie większej ilości surowych warzyw i owoców w ciągu dnia (zwłaszcza bogatych w zawartość witaminy C i produkty zawierające magnez, czyli np. Koktajle błonnikowe z dodatkiem orzechów i banana), a także jajek, jako najlepszych biologicznie protein (wymyślonych przez Naturę/Stwórcę). Wtedy lepiej się wszystko przyswoi. Kolagen, jak każde białko, składa się z określonych aminokwasów. Jeśli zjadamy produkty zawierające wszystkie aminokwasy (przede wszystkim produkty pochodzenia zwierzęcego), to mamy zagwarantowaną podaż aminokwasów niezbędnych do syntezy kolagenu.
Wszystkie białka są w jelitach rozkładane do pojedynczych aminokwasów i w takiej postaci wchłaniane. Następnie – nasz organizm syntetyzuje sobie z tych aminokwasów własne białka. Problem w tym, że do syntezy kolagenu potrzeba kilku pierwiastków (m.in. magnez) oraz witaminę C. Gdy ich nie ma – synteza jest zaburzona i w organizmie powstaje tzw. błoto kolagenowe, jako balast. Siarczan glukozaminy, aminocukier naturalnie występujący w organizmie człowieka, stanowi substrat do produkcji proteoglikanów i ułatwia syntezę kwasu chondroitynosiarkowego poprawiającego odbudowę tkanki łącznej.

Na potwierdzenie  ww. tezy:
(...) Kolagen jako budulec tkanki łącznej oraz glukozaminę nadającą jej elastyczność produkuje organizm, jeśli rzecz jasna ma taką możliwość. Bez glukozaminy tworzy się tak zwane błoto kolagenowe, czyli niejednorodne rozmieszczenie kolagenu sprzyjające tworzeniu się zmarszczek. Ja wolę się skupić na przywracaniu organizmowi możliwości pełnienia jego naturalnych funkcji, zamiast próbować go zastępować.
To, że organizmowi jest trudno samemu wyprodukować glukozaminę, to totalna bzdura. Glukozamina to po prostu związek glukozy i amoniaku i jego produkcja jest banalnie prosta. Problem stanowią jedynie toksyny zmagazynowane w tkance łącznej stanowiące przeszkodę w równomiernym jaj rozłożeniu. Zaklejanie ich suplementowaną glukozaminą jest tylko łataniem dziur. (...)
 (~Józef Słonecki)

Wg mnie większy stopień prawdopodobieństwa ma teoria, która zwiera się w śląskim powiedzeniu: "Jak się byle co ji, to się byle co godo...". Ja bym dodał od siebie: "...oraz byle jak myśli i byle jak robi...".






Ps. OBALANIE MITU/STRASZAKA DOTYCZĄCEGO "ZAKWASZANIA" ORGANIZMU-KLIK!
                                                                                                                              Zibi