- Tekst dedykowany jest przede wszystkim osobom o poglądach
wolnościowych -
Dla wolnorynkowców znane jest powiedzenie: „Przede wszystkim nie szkodzić”. Wyraża ono
troskę, by państwo nie wtrącało się do gospodarki. Jest to odpowiednik zasady Hipokratesa , „ojca
medycyny” - Primum non nocere (z łac.- po pierwsze nie szkodzić). Ale
czy zasadę tę stosujemy w stosunku do własnego zdrowia?
Od dziecka wpaja się nam nawyk, że kiedy przychodzą choroby, należy zażyć jakieś lekarstwo. Czy komuś przyjdzie do głowy, aby wtedy nie robić nic? To znaczy - nie przeszkadzać organizmowi.
Choroba to nic innego, jak determinacja organizmu do
utrzymania tzw. homeostazy biologicznej (homeostaza
to zdolność do utrzymania stanu równowagi dynamicznej w którym zachodzą procesy
biologiczne). Objawy chorób, może i są nieprzyjemne oraz uciążliwe, ale
zwalczanie ich zawsze kończy się jakimś powikłaniem. Zaś zwalczanie objawów
chorobowych jest aktem przeszkadzania organizmowi w przywracaniu porządku
(homeostazy). Przekładając to na język zrozumiały dla większości, robienie
porządków w organizmie możemy porównać z
generalnym remontem mieszkania. Zawsze w
tym czasie jest totalny bałagan, zanim uprzątnie się wszystkie brudy, usunie
rzeczy niepotrzebne i poukłada się rzeczy wartościowe. Dopiero po burzliwym
sprzątaniu możemy cieszyć się z
przeprowadzonego remontu. Tak właśnie jest po prawidłowym odchorowaniu
choroby.
A jak to wygląda z punktu widzenia organizmu? Natura wymyśliła, że dzieci powinny przejść (odchorować) całą pulę chorób wieku dziecięcego. Któremu rodzicowi przyjdzie do głowy, by w przypadku grypy położyć dziecko do łóżka, pozwolić mu się wypocić i pilnować aby się nie odwodniło? Nie „zbijać” gorączki, ani nie podawać antybiotyków (nawet w postaci czosnku). Po prostu - przede wszystkim - nie przeszkadzać. Organizm wie, co robi. Prawidłowe odchorowanie choroby zawsze wychodzi dziecku na zdrowie. Ale przede wszystkim, jest to inwestycja w jakość życia w wieku dorosłym.
Natomiast brak możliwości odchorowania chorób wieku dziecięcego powoduje utrwalenie błędnego nawyku oraz nie daje szansy, by na własnej skórze odczuć, że organizm jest w stanie zachorować i bez wspomagania może wyzdrowieć.
Podstawowym błędem jest
skorzystanie z wizyty u lekarza, który w przypadku chorób infekcyjnych
przebiegających z gorączką, kaszlem i katarem, zaleci leki, które zablokują te
naturalne objawy sygnalizujące trwający właśnie remont. Interwencję lekarza
możemy porównać do interwencji państwa w gospodarkę. Jak wiemy - taka
interwencja zawsze jest szkodliwa i tylko pozornie przynosi korzyści. Szkody z reguły dają o sobie znać po dłuższym
czasie, tylko że wtedy nie jesteśmy w stanie skojarzyć przyczyny tych szkód. Taka
ciągła walka z objawami chorób, to jak walka z bezrobociem poprzez ustalenie
płacy minimalnej i podnoszenie podatków oraz komplikowanie przepisów.
Takie ciągłe leczenie (lekami) organizmu, można porównać do rynku przeregulowanego, natomiast dążenie organizmu do utrzymania homeostazy biologicznej (np. przez cykliczne odchorowywanie chorób bez leków) możemy porównać do niewidzialnej ręki rynku.
Z powyższego wynika, że dzisiejsza medycyna ma działanie ewidentnie szkodliwe. Jej celem jest stworzenie stałych, uzależnionych odbiorców usług medycznych i nabywców leków. Przy tym dopuszcza się ona do ciągłego straszenia obywateli, jak nie epidemiami, to normami (wciąż zaniżanymi) cholesterolu. Dokładnie tak, jak politycy straszą biedą i nędzą, jeśli nie będzie opiekuńczego państwa.
Lekarze są tak kształceni, by w kontaktach z pacjentami proponowali im blokowanie naturalnych objawów chorobowych, które z punktu widzenia pacjenta są uciążliwe i z tego powodu dobrze byłoby się ich pozbyć. A że to właśnie te objawy świadczą o prawidłowym procesie regeneracji organizmu, lekarze swoich pacjentów-klientów nie informują. Zalecenia lekarskie bardzo często wymierzone są przeciwko pożądanym reakcjom organizmu. Pozycja lekarza przypomina pozycję urzędnika państwowego, który wie lepiej, czego potrzebuje obywatel, niż on sam.
Praktycznie wszystkie choroby „cywilizacyjne” są konsekwencją przewlekłego odgórnego sterowania organizmu. Są jednak jaskółki, zwiastujące zmianę. Wiedza o prawdziwym zdrowiu zaczyna się odradzać. Ale póki co, wielu ze zdrowiem będzie kojarzyć protezę zdrowia będącą konsekwencją zablokowania objawów chorobowych lekami . Tak jak w życiu gospodarczym, politycznym i społecznym, mamy wrażenie, że mamy coś na kształt wolnego rynku oraz jakbyśmy byli wolnymi ludźmi w wolnym kraju. Niestety - to tylko wrażenie.
Leszek
Boczkowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz